Od lat na całym świecie zbiera śmiertelne żniwo. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, pod tym względem gruźlica uplasowała się na niechlubnym piątym miejscu. Choroba może dotknąć każdego z nas. Osoby prątkujące często nie wiedzą, że ich dolegliwości są skutkiem gruźlicy. Nieświadomie stają się zagrożeniem dla innych m.in. przepracowanych, osłabionych stresem i ubogą dietą. W Województwie Lubuskim w zeszłym roku zdiagnozowano ponad 70 przypadków tej choroby. Pod hasłem „Zjednoczmy się w walce z gruźlicą”, 24. marca obchodzony był na całym świecie dzień walki z tą groźną chorobą.
Dla pani Wandy to był szok. Ponad 60-letnia kobieta od lat choruje na ciężką postać łuszczycy plackowatej. W zeszłym roku chciała wziąć udział w innowacyjnym programie lekowym dla pacjentów z tym schorzeniem skórnym. By zakwalifikować się na leczenie, pani Wandy musiała zrobić zlecone przez lekarzy badania. Wtedy okazało się, że cierpi na gruźlicę. Jak opowiada córka chorej, kobieta wcześniej pokasływała, jednak wszyscy myśleli, że to skutek palenia papierosów. Nikomu nie przyszło do głowy, że może to być choroba zakaźna.
- Nikt nie wie, w jaki sposób mama się zaraziła. Najprawdopodobniej miała kontakt z kimś chorym – dodaje córka pani Wandy.
Do zarażenia gruźlicą dochodzi najczęściej właśnie drogą kropelkową, poprzez kontakt z osobą chorą. Jak informuje rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie, Dariusz Wieczorek, w zeszłym roku w naszym mieście i powiecie było 7 przypadków zachorowania na gruźlicę. Z kolei w całym Województwie Lubuskim wpłynęło od lekarzy ponad 70 zawiadomień o chorobie czyli tyle samo co w 2014 roku.
- Lekarz rodzinny jest zobowiązany do skierowania chorego na leczenie szpitalne prowadzone w izolacji (najczęściej na oddziałach zakaźnych). Chory uchylający się od leczenia może być przez nas ukarany grzywną w wysokości 500 zł lub/oraz (w zależności od etapu choroby) od razu możemy skierować sprawę do sądu o przymusowe leczenie. W naszym województwie jeszcze takich przypadków nie mieliśmy. Myślę, że to zasługa tego, że leczenie jest bezpłatne – dodaje rzecznik WSSE w Gorzowie.
Jedynym szpitalem w naszym województwie, gdzie leczeni są chorzy na gruźlicę jest Lubuski Szpital Specjalistyczny Pulmonologiczno-Kardiologiczny w Torzymiu sp. z o.o. Na Oddziale VI Gruźlicy i Chorób Płuc znajduje się 35 łóżek dla pacjentów – kobiet i mężczyzn. W marcu na kilkanaście miejsc dla pań, tylko 2 były wolne. Resztę, z wyjątkiem dwóch pacjentów, którzy dopiero byli diagnozowani, zajmowali chorzy na gruźlicę.
Jak mówi ordynator oddziału, dr Jerzy Borowski, pacjenci, którzy zmagają się z gruźlicą, to najczęściej osoby niedożywione i z osłabioną odpornością organizmu. Wśród chorych sporą grupę stanowią m.in. osoby uzależnione od alkoholu i bezrobotni. Ale choroba może zaatakować każdego z nas. Wystarczy dużo pracy, stresu, do tego zła dieta. Gdy spada odporność, organizm jest bardziej podatnym na zarażenie.
- Gruźlica może też dotknąć np. młodych ludzi, studentów, którzy mieli pecha i zetknęli się z osobą prątkującą – przestrzega dr Borowski.
Jak dodaje ordynator, nie powinniśmy bagatelizować przeciągającego się do 3-4 tygodni i opornego na leki przeziębienia. Sygnałem ostrzegawczym może też być kaszel, który nie chce ustąpić. Inne objawy, które również mogą świadczyć o gruźlicy, to m.in. brak apetytu, pocenie się, czy podwyższona temperatura ciała. Wówczas trzeba się zgłosić do lekarza rodzinnego, który powinien dać nam skierowanie na prześwietlenie płuc.
Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, gruźlica to wciąż poważny problem. Według danych opublikowanych przez WHO w 2014 roku 9,6 mln osób na całym świecie zachorowało na gruźlicę.
Z danych Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, wynika, że w Polsce dwa lata temu gruźlicę zdiagnozowano u prawie 6700 osób. Najczęściej chorują mężczyźni powyżej 60. roku życia.